Prawa ojca – poradnik także i dla matek – wskazówki opisane w tym poradniku nie mają charakteru bezwzględnego i nie znajdą zastosowania w każdej sytuacji. Każdy rodzic ma inną sytuację życiową. Ta wynika z różnych doświadczeń, sytuacji materialnej, obecności i wsparcia dalszej rodziny oraz choćby temperamentu dziecka lub chęci (lub jej braku) współpracy przez drugiego z rodziców.
Proszę zatem o zastanowienie się, czy w Państwa konkretnej sprawie, mogą one zostać wprowadzone wprost, czy też wymagają pewnych modyfikacji.
Dodatkowo, by dobrze doradzać (i realizować swoje ojcowskie prawa) w sprawach rodzinnych, należy zdać sobie sprawę, iż te sprawy nie mają czysto prawnego charakteru.
Potrzeba sporego doświadczenia i pokory, aby w odpowiednim momencie zasugerować wsparcie innego specjalisty – np. psychologa dziecięcego. Na wiele pytań jedyną odpowiedzią jaka może paść jest: “Proszę omówić to z psychologiem dziecięcym”.
Mogę udzielić Państwu porady prawnej, polegającej na opisaniu, jakie rozwiązania przewiduje w standardowych sytuacjach prawo.
Często jednak nie są to najlepsze i najlogiczniejsze rozwiązania. Stosowanie innych wymaga już niemal zawsze porozumienia z drugim rodzicem, a niekiedy również akceptacji tych rozwiązań przez psychologa dziecięcego.
Spis treści:
TogglePrawa ojca – czy ojciec to gorszy rodzic?
Zwyczajowo przyjmuje się, że to matka jest bardziej kompetentna i lepiej zajmuje się bieżącą opieką nad dziećmi. I często tak jest. Wynika to zarówno z faktu, iż kobiety są lepiej przygotowane do pełnienia obowiązków rodzicielskich (czysto biologicznie), jak i z tego, iż mężczyźni do tej pory „oddawali” te zadania kobiecie, sami realizując się na innych polach.
Ten model jest jednak już w wielu przypadkach nieaktualny.
W swojej pracy i otaczającej mnie rzeczywistości społecznej i medialnej, bardzo często widzę, że ojcowie i matki dzielą się obowiązkami.
Nie wynika to tylko z konieczności zapewnienia opieki nad dzieckiem w sytuacji, w której drugi rodzic np. pracuje.
Wielu ojców zrozumiało, iż swój wolny od pracy i innych obowiązków czas, można (i powinno się) w dużej części spędzić ze swoim własnym dzieckiem. I to nie tylko na zabawie, ale na uczestniczeniu w trudniejszych dla dziecka sytuacjach jak np. wizyty na szczepieniach, u lekarzy czy pielęgnacja podczas choroby.
I co najważniejsze – prawo wprost stanowi, że każdy z rodziców ma takie sama prawa i obowiązki.
Zatem – przynajmniej teoretycznie – nie ma podstaw do przyjęcia, że ojcowie są gorsi, a matki bardziej uprzywilejowane wobec prawa.
A w praktyce?
Często po prostu trzeba do tego przekonać zarówno sąd, jak i matkę dziecka (jak już do tego przekonamy sami siebie). Mam nadzieję, że ten poradnik trochę w tym pomoże.
Bycia rodzicem można się nauczyć!
Wizerunek ojca, który nie potrafi zmienić dziecku pieluszki i nie potrafi przebrać dziecka, bo nie wie gdzie w domu są czyste ubrania, powoli (na szczęście) odchodzi w przeszłość. Ojcowie naprawdę mogą się wszystkiego nauczyć.
Nawet tego, czy złota bluzka córki pasuje do jej butów w kolorze lila. Podobno pasuje. Choć nie jestem pewien.
Oboje rodzice często nie posiadają wiedzy wystarczającej do tego, by od początku bezbłędnie pełnić swoje role i często (zwłaszcza ojcowie) boją się wchodzić na nieznany sobie teren.
Łatwo można to zmienić – jeśli zaangażujecie swój czas i będziecie np. uczestniczyć w kursach szkoły rodzenia (wbrew nazwie nie uczy się tam jak urodzić dziecko, ale jak zająć się dzieckiem już po jego urodzeniu 😉), poszukacie poradników dla młodych ojców czy spędzicie czas lub porozmawiacie z innymi, świeżo upieczonymi ojcami, to zapewniam, że perspektywa zajęcia się dzieckiem nie będzie już tak przerażająca.
Nauczenie się roli taty to dla wielu powód do słusznej dumy!
I zupełnie inaczej rozmawia się z drugim rodzicem czy mediatorem np. o opiece naprzemiennej, jeżeli obie strony wiedzą, że dziecko będzie pod dobrą opieką, bo ojciec nie będzie musiał zapewniać wsparcia babci do nakarmienia dziecka czy podania leków.
By zostać sprawnym rodzicem musisz więc mieć jedynie trochę czasu, motywacji i samozaparcia. Oraz oczywiście posiadać pokłady cierpliwości. I ograniczyć swój sen. I zmienić terminarz spotkań towarzyskich. I zrezygnować z oglądania całej olimpiady, a nawet niektórych meczów kadry. W sumie nic trudnego.
Opieka naprzemienna – standard, a nie przywilej
Opieka naprzemienna – to mówiąc najprościej – podział po połowie czasu, który z dzieckiem spędza każdy z rodziców.
Oznacza to także pełnienie wiążących się z tym praw i obowiązków w równym zakresie, przy współdziałaniu z drugim rodzicem. W świetle powyższej tezy – że każdy z rodziców ma takie same prawa i obowiązki – nie powinna budzić większych obaw i zastrzeżeń.
Ojcowie mogą – i często powinni – domagać się opieki naprzemiennej (czy w drodze porozumienia, mediacji czy przez sąd).
Ale uwaga – do tej opieki należy się odpowiednio przygotować (o tym w kolejnym artykule) i nie powinno się jej żądać w sytuacji, w której nie jesteśmy do tego gotowi.
Poniższe dalsze wskazówki, ułatwią Wam ten proces i mogą być pomocne dla przekonania sądu czy biegłych.
Prawa ojca – korzystaj z prawa do współdecydowania i własnych decyzji
Wychowanie dziecka to proces podejmowania różnorakich decyzji. Od pozornie najprostszych (co dziecko zje i w co się ubierze), po skutkujące wieloma konsekwencjami (wybór placówki oświatowej czy metody leczenia).
Nie zostawiaj tych decyzji drugiemu rodzicowi, który często nie ma dużo większej wiedzy od Twojej. Zaproponuj swoje rozwiązania. By być wysłuchanym, przygotuj się do rozmowy.
Sprawdź opinie dotyczące żłobków w okolicy, poczytaj komentarze pod produktami dla dzieci, sprawdzaj skład dziecięcych pokarmów.
Nie upieraj się zawsze przy swoim zdaniu i nie stawiaj sprawy na ostrzu noża. Gdy druga strona zobaczy, że masz coś w tych tematach do powiedzenia, to nawet, gdy nie wybierzecie proponowanego przez Ciebie rozwiązania, to w przyszłości Twoja opinia będzie się bardziej liczyć.
Drugą stronę naprawdę można przekonać, jeżeli ma się zgromadzone odpowiednie argumenty. Mało która matka intencjonalnie poświęci dobro dziecka, by tylko postawić na swoim i zrobić na złość ojcu.
I ważna wskazówka – jak nie wiesz dlaczego matka tak upiera się przy danym rozwiązaniu – po prostu ją zapytaj o przyczynę. Możesz przy okazji sporo się nauczyć.
Podejmując decyzję dotyczące dziecka razem i znając ich uzasadnienie, zyskasz też większą swobodę przy podejmowaniu samodzielnych wyborów, gdy nie wymaga to udziału drugiego rodzica.
Tym samym zyskać można kolejne argumenty np. dla ustanowienia opieki naprzemiennej.
Nie przekonamy sądu, gdy druga strona udowodni, że o wszystkim decyduje sama, że dzwonisz do niej w każdej sprawie, bo sam nie potrafisz zdecydować.
Nie daj sobie wmówić, że wybór stroju jest wyłączną kompetencją matki – jeżeli ubierzesz dziecko adekwatnie do pogody (i zyskasz jeszcze akceptację stroju przez dziecko), to nikt nie zarzuci Ci niekompetencji. A wręcz można się tym chwalić! A i drugi rodzic powinien odczuć wsparcie i ulgę, gdy zdejmie się z niego ciężar podejmowania niektórych decyzji, a z negatywnymi skutkami błędnych wyborów będziecie walczyć nie pojedynczo, a wspólnie.
Rola nowych partnerów życiowych i dziadków
Sprawy zwykle się komplikują, gdy rodzice wchodzą w nowe związki i siłą rzeczy dzieci mają coraz większy kontakt z „konkurencyjną” wobec drugiego rodzica osobą.
Należy pamiętać, że z punktu widzenia prawa osoby nowe w życiu dziecka nie mają żadnych praw – poruszać się powinny zawsze w granicach upoważnienia udzielonego przez jednego z rodziców (lub obojga, w sprawach ważniejszych).
Potrafię zrozumieć osoby, które sprzeciwiają się temu, by nawet czasowo rolę opiekuna pełnił nowy partner drugiego z rodziców. Zwykle emocje stojące za takimi odczuciami z czasem się wygaszają i przychodzi większe zrozumienie dla konieczności dzielenia obowiązków z innymi osobami.
Dobrze pamiętać, by do procesu wspólnego podejmowania rodzicielskich decyzji nie włączać bezpośrednio nowego partnera. Może to niepotrzebnie zantagonizować strony i utrudnić podjęcie decyzji.
Podobnie sprawy mają się z rolą dziadków, którzy zwykle czują się bardziej uprawnieni do ingerowania w proces wychowawczy dziecka z uwagi na pokrewieństwo. Ich pozycja prawna jest jednak taka sama jak innych osób nie będących rodzicami – mogą pełnić te role z upoważnienia (za zgodą) rodziców.
Częstym zarzutem w postępowaniach sądowych, jest powoływanie się na „fikcyjny” równy podział obowiązków. Chodzi o sytuacje gdy np. ojciec traktuje dziadków jako podwykonawców. Bez osobistego zaangażowania szanse na uzyskanie szerokich kontaktów z dzieckiem są dużo mniejsze.
Często dzieje się tak z przyczyn częściowo niezależnych od woli rodzica – przy nienormowanym czasie pracy, konieczności dyżurowania czy czasochłonności dojazdów, może po prostu nie być czasu na dodatkowe obowiązki.
Zatem swoje oczekiwania powinieneś dostosować do posiadanych możliwości i nie oczekuj, że sąd uzna starania dziadków za Twoje własne działania.
Przecież dziecko nie chce
Dobre pobudki czasem potrafią zwieść na manowce. Naturalne jest kierowanie do dzieci pytań czy Ci się podobało u taty/mamy, czy Ci się tutaj bardziej podoba, gdzie byś chciała mieszkać na stałe?
Często na sali sądowej słyszę jako uzasadnienie ograniczania kontaktów z ojcem: „dziecko nie chce tam jeździć”, „samo powiedziało, że woli spędzać czas ze mną”. Nie wątpię, że takie odpowiedzi ze strony dziecka padają. Tyle, że gdy zadaje je drugi rodzic w zaciszu swojego domostwa, może uzyskać takie same odpowiedzi. Czemu tak się dzieje to już zagadnienie z zakresu psychologii. Dziecko np. nie chce rozczarować rodzica, któremu często zależy by być tym „fajniejszym”.
Jedno jest pewne – dziecko, kochające obu rodziców, staje nagle przed zadaniem wyboru bardziej zaangażowane, fajniejszego, przyjaźniejszego rodzica. Nie przestając słuchać dziecka, nie przypisujmy mu bezrefleksyjnie kompetencji do samodzielnego podejmowania bardzo istotnych decyzji życiowych. Nie lekceważmy tych wypowiedzi, ale starajmy się uzyskać uzasadnienie, dlaczego dziecko tak mówi. Często możemy usłyszeć odpowiedź: „bo tam oglądam mniej bajek” albo wręcz „bo bardziej Cię kocham”.
Takie wypowiedzi same w sobie nie są podstawą do zmiany formy oraz zakresu kontaktów i nie powinny być argumentem dla faktycznego odcinania drugiego rodzica od dziecka. Jeżeli nie ma innych niepokojących syndromów (polecam znów konsultacje z psychologiem) to na ogół nie ma powodów do niepokoju.
Mówiłam, facet sobie nie poradzi…
Rzeczywiście czasem sobie nie radzimy. Tyle że nasze porażki wpływają nie tylko na nas, ale i na nasze pociechy. Mamy niech pamiętają, że ten mecz grają w jednej drużynie z nami. Nasz sukces ułatwi im życie, a nasze niepowodzenia będą często musiały naprawiać właśnie one.
Może więc warto nam czasami pewne rzeczy podpowiedzieć (nawet te dla Was oczywiste) i nie wytykać wszystkich błędów. Dzielenie się nabytą wiedzą o dziecku to absolutna podstawa. Nie strzeżcie jej zazdrośnie tylko starajcie się ją przekazać w jak największym zakresie. Sposób na szybkie uśpienie dziecka jest bezcenny, ale można się nim podzielić. To oczywiście działać powinno w dwie strony. Panowie mają często nieszablonowe (ale często skuteczne) pomysły na rozwiązywanie problemów. Ważne by działały, a że dziecko się trochę pobrudzi… no trudno.
Najtrudniejszą sprawą jest często rozdzielenie sfery przyczyn rozpadu związku, od pełnienia obowiązków rodzicielskich. Zraniona osoba może odczuwać brak jakiejkolwiek chęci pomocy byłemu partnerowi.
W kodeksie rodzinnym nie znalazłem na to sposobu, ale naprawdę warto się przełamać i współdziałać w procesie wychowawczym.
Najlepsze rozwiązania to te, które się często zmienia
Prawnicy mają wzory na wszystko. Bardzo dobre wzory. Obejmujące niemal 100 % przypadków. A półżartem mówią niemal 100 % w praktyce oznacza, że nie działają w dziewięciu przypadkach na dziesięć 😉
Nie ma szans by podpisanie najbardziej szczegółowego i obszernego porozumienia, rozwiązało wszystkie problemy rodzicielskie dnia powszedniego. Oczywiście, nadal warto je zawrzeć, ale nie jest ono sposobem na wszystkie konflikty.
Trzymanie się raz wypracowanych rozwiązań bez żadnych odstępstw, doprowadzi prędzej czy później do sporu.
Przykładowo ojciec ma prawo do spędzenia dnia ojca z dzieckiem w całości. Tyle że akurat dzień ojca przypadka w czwartek, w który wg ustaleń, to matka pełni opiekę. No i problem gotowy.
Zostawcie sobie więc miejsce na wzajemne ustępstwa (elastyczność to jedna z najważniejszych kompetencji tych czasów).
W omawianym przypadku pierwszeństwo pewnie dałbym prawu ojca (ten dzień jest raz w roku), ale w drodze kompromisu można przecież także przyjąć, iż będzie on przełożony na inny dzień weekendu (przypadający formalnie matce).
Prawa ojca – na co prawnik nie odpowie?
I pamiętajcie, że prawnicy (w tym i ja) nie mają rozwiązań na wszystkie problemy. Prawo też ich często nie daje, a nawet powoduje nowe konflikty, bo po prostu samo jest niedoskonałe.
Ze swojej strony mogę tylko podzielić się własnymi spostrzeżeniami i doświadczeniem z licznych postępowań sądowych, które prowadziłem. Nie zawsze będzie to wystarczające i łatwo przekładalne dla Twojej sprawy.
Warto zatem korzystać z innych dostępnych form pomocy: psychologów dziecięcych, spotkań mediacyjnych lub po prostu ze wsparcia i porad przyjaciół.
Prawnik nie pomoże Ci także przy wyznaczeniu Twojego celu. Dla jednych opieka naprzemienna będzie jedynym akceptowalnym wynikiem, inni będą chcieli mniejszego zakresu kontaktu. Ważne, by to na początku przemyśleć i dostosować cel do swojej sytuacji życiowej.
Michał Polak
radca prawny
Zdjęcia: Josh Willink, Tatiana Syrikova, Monika Balciuniene
***
Opieka naprzemienna
Opieka naprzemienna budzi zarówno entuzjazm, jak i pewne wątpliwości.
Nie zamierzam Cię ani do niej przekonywać, ani zniechęcać – Ty najlepiej znasz swoją sytuację z byłym partnerem i wiesz, co jest najlepsze dla Twojego dziecka. Skoro jednak trafiłaś/trafiłeś na mój artykuł, to zapewne interesuje Cię temat opieki naprzemiennej [Czytaj dalej…]